Pingwiny nie lataja podczas silnych wiatrow.
lodzie ktore do nich zawoza tez nie lataja, wiec przejechalismy 250 km [4h] luksusowym autobusem [kanapka, rozkladne fotele, tv]
zeby kilka godzin posiedziec na pustej plazy [porcie wlasciwie].
Niniejszym obalamy pieczolowicie budowany przez nas samych mit o podrozowaniu z kurczakami rozwalonym busem bez okien. Okna sa, a kurczak we wspomnianej kanapce.
W porcie pelikany.
Po drodze pustkowia i pustynie.
Przesiadka z autobusu do autobusu, siedzimy wiec w kafejce internetowej na dworcu w Limie i czekamy na nocny autobus do Trujillo. Zanim dostaniaemy sie na poklad , czekaja nas procedury. Zakup biletu tylko po okazaniu paszportu. Dokladnie spisane dane. Nadanie bagazu, jak na lotnisku. Kolejka do bramki, gdzie przechodzimy badanie wykrywaczem metalu. Nastepnie kontrola biletu i paszportu, zostaniemy skierowani na wlasciwe miejsca. Kiedy autobus ruszy, zostanie ogloszony komunikat o koniecznosci zapiecia pasow, niemoznosci robienia nr 2 do toalety po zadnym pozorem. W Trujillo bedziemy o 6 rano.
PS Drodzy rodzice, nie martwcie sie, jest fajnie, jestesmy zdrowi, nikt nas nie chce okrasc ani napasc.
Sciskamy!
Ale fajnie jest !!!! :))))