Caly dzien w podrozy,zaczelismy razem ze switem do Perdo Ruiz. Plecki na dachu, my w busiku, choroba lokomocyjna daje o sobie znac. Potem serpentyny do Tarapoto, oprocz nas w wielkim autokarze najpierw 4 potem 2 osoby. Wreszcie busik do Yurimaguas i skonczylismy po zmroku. Ewa cala droge gadala z nauczycielka z wioski oddalonej od nas o 2 dni drogi rzeka.
To byl zdecydowanie krytyczny dzien naszej wyprawy. Zmeczenie dalo o sobie znac.