Ok. Najpierw - zyjemy, jestesmy cali, zdrowi i w zasiegu cywilizacji. Net dziala tak, ze zjadl 18 minut na dostarcie do pola wpisywania tego tekstu wiec bedziemy wpisywac kolejne dni co jakis czas, sprawdzajcie )
W Yurimaguas mielismy znalezc styatek do Lagunas, czyli wrot dzungli. Samo Yurimaguas okropne, smierdzace i niedobre jedzenie, wiec szybkie znalezienie transportu bylo priorytetem. Opcje sa, teoretycznie 2. 1 - fast boat, okolo 3 godzin - cena zaporowa. W jedej z agencji, mieszczacej sie zreszta w blocie na brzegu, szef oçbwieszony lancuchami zlota jadl wlasnie sniadanie, wiec jgo pracownicy stapajac na paluszkach dopytali i dowiedzieli sie, ze wynajecie prywatnej lodzi to dla nas 1000 soli. opcja druga - lancha czyli statek. Te ruszaja naogol miedzy 7 a 8 rano. Zrezygnowani wrocilismy do hostelu, zjedlismy, popadlismy z zly humor, a moze jeszcze gorszy, po czym jeszcze raz odwiedzilismy port. I okazalo sie ze jeden statek, drewniane pudlo o uroczej nazwie El romantica rusza dzis o 15. I plynie 12 godzin. Zadowoleni pobieglismy po bagaze i zasiedlismy na statku. Na nabrzezu stal jednak caly tir cegiel, ktore jedna po drugiej przenoszono do ladowni. Zaladunek mial potrwac do 19,a moze i do rana. Spoceni, zmeczeni ruszylismy wiec dalej na targ zakupic hamaki, skoro przyjdzuie nam plynac w nocy. Statki bowiem dzialaja tak: poziom 1 - ladunek, bo wszystko do tych wiosek nad amazonka dostaje sie rzeka, poziom 2 poklad z belkami na ktorych, jeden przy drugim ludzie zawieszaja swoje hamaki.
Wrocilismy z pelnym wyposazeniem, mily pan pomogl nam zawiazc nasze legowiska i przed 19 ruszylismy.
cdn jutro :)