Selwa byla oszalamiajaca, palmy, gaszcz, liany opadajace az na lusto wody. Plynelismy na przemian glownym korytem Rio Samiria (szerokim na poczatkowym odcinku na kilka, potem nawet 30 metrow) i mrocznymi kanalami skracajacymi droge przez pelen zakoli i meandrow las. Widzielismy mnostwo zwierzat - 4 gatunki malp, leniwca (!), motyle, papugi o ktorych juz bylo wczoraj, rozowe delfiny (! naprawde istnieja !). Kapalismy sie w rzece razem z piraniami, pilismy lemoniade ze swiezo zerwnych lesnych cytryn i zaczynalismy marzyc o europejskim jedzeniu i pokoju z prysznicem i bez karaluchow, ktore dorastaly zdecydowanie i do 2 cali. brr. Z tej tesknoty wyciagnelismy7 torbe z zurkiem instant (dzieki Sabial) i nasz przewodnik przygotowal ja na ognisku i wodzie z rzeki. Zurek w sercu Amazonii! Noce w chatkach na palach pod mosktierami, a nazajutrz rano znow do lodzi. Jednego wieczora wybralismy sie po zmroku na specjalna wyprawde w poszukiwaniu krokodyli. Byly, a male krokodylki unoszace sie tuz pod powierzchnia wody sa urocze :). Ach i jeszcze kameleon i zolwie i w ogole! Opowiemy po powrocie.Bylo wspaniale, choc bardzo bardzo meczaco.